Witajcie,
Po dlugim czasie postanowiłem wrócić do blogowania. Niestety miałem nieszczęście trafić na wykonawców z których co jeden to gorszy. Pierwszy jak już pisałem z dnia na dzień uciekł z budowy (co opisywałem) zabierając dziennik i nie wydając częsci materiału (dachówek) za które zapłaciłem.
Odpowie za to jednak. W sprawie dzienników ma już sprawę sądową, odbyły się już bodaj trzy rozprawy, na kolejnej być może zapadnie już wyrok. W sprawie dachówek niedawno dostałem informacje że do sądu został wysłany akt oskarżenia. Początkowo prokuratura umorzyła sprawę, ale odwołalem się do sądu, sąd odwolanie uwzględnił, jako że pan K. nakłamał na policji zdrowo, a że nakłamał są dowody na papierze i w dokumentach Attic. Więc odpowie również za to zdrowo.
Drugi wykonawca (firma z Roczyn koło Andrychowa) również okazała się nie lepsza. Mimo że dom miał być w stanie surowym skończony do października 2010, pod koniec marca nie był jeszcze skończony a ze ślamazarności ekipy wynikało że długo by jeszcze nie był skończony.
Wykonawca widząc jak wygląda sytuacja zamiast budować zajął się kombinowaniem jak uniknąć odpowiedzialności. Najpierw podsunął do podpisu aneks o przedłużeniu umowy na wiosne, opowiadając bajeczkę jak to inny wykonawca powiesił się bo go inwestor zrobił w jajo w ten sposób że były opóźnienia, dom jednak był zakończony a inwestor na koniec wyegzekwował karę umowną. Żal mi się chłopa zrobiło - podpisałem - niechby czuł się w miarę spokojny. Przy okazji chciał podsunąć drugi aneks zmniejszający wysokość kar umownych (drastycznie) do tego doprecyzujący kiedy ja jako inwestor jestem zobowiązany kare zapłacić (14 dni) - nie podpisałem.
Jak widać zaczął grać z nami w jakąś grę. Któregoś dnia przyniósł plik faktur do podpisania, rzekomo zaległych by wyprostować sobie sprawy w księgowości, a że podobno jego księgowy wyjeżdzał na wakacje prosił o szybkie podpisanie. Podpisałem nie przeczuwając podstępu, zwłaszcza że rzeczywiscie faktur wcześniej żadnych nie podpisywałem.
Poźniej któregoś dnia w marcu przybyliśmy na budowę wręczył nam jakieś wyliczenie z którego wynikało że do naszej budowy musi dołożyć i powiedział że nie zamierza tego robić. Samo wyliczenie było niedorzeczne, wynikało z niego że Porothermy 11ki na ścianki działowe kosztowały ponad 12000 PLN, do tego wartości brutto z 22% VAT, a co najśmieszniejsze robocizna 40tys mimo opóźnien sięgających ponad 5 miesięcy i tego że fundamenty były już gotowe. Powiedziałem że te wyliczenia mnie nie interesują, mamy umowę itd. Dodałem że nawet jeśłi to gdyby budowa kosztowała mniej niż planował to by wtedy nie zwrócił różnicy. Powiedział - o dziwo - że by zwrócił. Chciałbym to zobaczyć. Nie da się zarobić a być moze nawet nie stracić na projekcie który miał trwać 3 miesiące a trwał 8 - koszty stałe rosną, dojazdy, paliwo itd.
Opóźnienia do pewnego stopnia tolerowałem, sądząc że jeśli robią wolno to przynajmniej dokładnie, ale przeliczyłem się. Moja cierpliwość się wyczerpała kiedy zobaczyłem że zamiast zastosować redukcję w kanalizacji (podpisałem w grudniu umowę na kontynuację prac do stanu deweloperskiego - nie miałem wyboru, nikt inny na nieskończonym domu nie chciałby robić tej części stanu deweloperskiego którą można robić, a mi zależało na czasie) owinęli miejsce gdzie powinna być zastosowana redukcja folią i zabetonowali.
Przyszła ciepła wiosna, a wszystko szło jeszcze bardziej ślamazarnie. Widać było że wykonawca tylko kręci nóżkami jak tu szybko skończyć u mnie. Dałem wykonawcy ultimatum. Na ultimatum wprost nie odpowiedział. Dostałem informację że trzeba płacić, że dom jest gotowy do tynkowania. A widziałem gołym okiem że tak nie jest. Nie wszystkie ścianki pomurowane, próby instalacji nie przeprowadzone, kanał wentylacyjny od garażu nad dach nie wykonany, wszędzie totalny bałagan, kable na ścianach położone byle jak, nie pokończone, rury kanalizacyjne ułożone tak, że wystawałyby ponad wylewkę.
Po kilku dniach ze zdziwieniem mailowo dostałem wypowiedzenie umowy rzekomo z mojej winy z uwagi na brak prądu na budowie, brak wody, opóźnienia w płatnościach. Prądu docelowego owszem nie było z uwagi na ENION (nie mamy go do tej pory ale dzięki uprzejmności sąsiadów dało się zrobić nawet tynki z agregatu), woda była na działce sąsiedniej, była wprowadzona do domu, tylko w domu nie było wodomierza (wykonawca chciał robić próby ciśnieniowe wodą a nie powietrzem). Co do płatności zapłaciłem 85% kwoty stanu surowego zamkniętego i 1/3 stanu deweloperskiego.
Wkurzyłem się, napisałem mu co o tym sądze i napisałem że to ja rozwiązuję umowę z winy wykonawcy na co podałem szereg argumentów (sensownych i prawdziwych w przeciwieństwie do bzdurnych od wykonawcy) i postanowiłem kończyć dom siłami swoimi, rodziny i ekip wynajmowanych już do poszczególnych etapów. Efekt tych prac na zdjęciach. Nie pokazuję jak budowa wyglądała po tym jak zeszedł poprzedni wykonawca - wstydzę się tego bo nie wiem jak do tego mogłem dopuścić. Trzeba było rozwiązać umowę dawno temu - już w październiku, albo i wcześniej gdy widać było ze termin październikowy jest nierealny. Do dziś bym już w domu mieszkał.
Juz w kwietniu dostałem od wykonawcy wezwania do zapłaty za stan surowy dające w sumie z zapłaconymi jok 110% wartości umowy i deweloperski na 55% wartości umowy i do tego za materiały na stan deweloperski na drugie tyle ile widziałem faktur. Najśmieszniejsze było wezwanie do zapłaty za materiały:
- tytułem: Faktury VAT za materiały,
- data wystawienia: 14-04-2011,
- data płatności: 14-04-2011,
- data ponaglenia: 14-04-2011,
Prosiłem oczywiście o wyjaśnienia dotyczące tego wezwania (jakie to faktury za materiały) jak i innych. Nie otrzymałem słowa wyjaśnień. Jako że nie przywykłem do takiego traktowania, z uwagi na wielkość kwoty (prawie 50tys PLN) zgłosiłem sprawę do prokuratury z podejrzeniem próby wyłudzenia.
Dom wygląda na razie jak na zdjęciach. Wewnątrz są już tynki (cementowo wapienne w pomieszczeniach mokrych, gipsowe w pokojach), w przyszłym tygodniu mają być wylewki, w ten czwartek kominiek. Panowie kończą siatkowanie i klejenie elewacji. Może to jakoś będzie wyglądać.
Mnie tylko szlag trafia, że mimo że zapłaciłem mnóstwo pieniędzy drugiemu wykonawcy to za co zapłaciłem muszę robić albo samemu albo jeszcze raz płacić za proprawki. Nigdy więcej "szukajfachowca.pl". Dwa strzały i dwa razy pudło.
,